26.03.2014 — Japonia
Tego dnia Hiroszima wita nas tą samą pogodą co wieczorem dnia poprzedniego — pada, może troszkę słabiej, ale jednak. Dzisiaj mamy wyjątkowo napięty dzień — podróż na wyspę Miyajima, potem powrót do Hiroszimy i długa droga na samo południe Japonii — do miasta Kagoshima.
Miyajima w deszczu i Momiji Manju
Wyspa Miyajima wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jest jedną z gównych atrakcji turystycznych w kraju kwitnącej wiśni. Jej kluczową atrakcją jest olbrzymia, 16 metrowa torii, oddzielająca świat ziemski od świata bogów, która podczas przypływów wygląda jakby pływała na wodzie.
Dotarcie do wyspy Miyajima zajęło nam niewiele ponad godzinę od wyjścia z hotelu. Pogoda tego dnia wyjątkowo nie dopisywała, więc po konsultacjach z mieszkańcem wyspy musieliśmy zrezygnować z zaplanowanego wcześniej wejścia na górę Misen — 530m. Nie byłoby tam bowiem żadnych widoków, a poza tym trekking podczas ulewy, nie należy przyjemnych.
Na wyspie olbrzymia liczba turystów spaceruje główną alejką do świątyni Itsukushima i wielkiej Torii. Przy alejce znajduje się mnóstwo japońskich smakołyków, restauracji oraz sklepów z pamiątkami. Na uwagę zasługują na pewno mini fabryki doskonale znanych ciastek Momiji Manju, które można zakupić tam prosto od producenta — gorąco polecamy. Do tanich nie należą, ale zamiast całego opakowania można kupić tyle ile chcemy, a przy tym napić się całkowicie za darmo doskonałej japońskiej zielonej herbaty.
Zwieńczeniem spaceru po głównej alejce jest duża torii, która faktycznie robi spore wrażenie — polecamy. Świątynię Itsukushima z której można przyglądać się torii, wyróżnia przede wszystkim to, że położona jest na balach i podczas przypływu może wyglądać naprawdę ciekawie. Poza tą świątynią można zobaczyć jeszcze parę innych świątyń. My w szczególności polecamy Daisho-in, za którą rozpoczyna się szlak na górę Misen. To co jeszcze może zrobić wrażenie podczas spaceru główną ulicą, to największa na świecie drewniana łyżka do ryżu (shakushi).
Kagoshima — pędząc na południe
Po zwiedzeniu wyspy Miyajima udaliśmy się z powrotem do Hiroszimy, aby stamtąd wyruszyć na samo południe wyspy Kiusiu — miasta Kagoshima. Podróż pociągiej była znakomita, a po wyjściu z dworca przywitała nas masa bardzo ciepłego powietrza. To było coś kompletnie innego niż Hiroszima. Docierając wieczorem do hotelu, tuż po zakwaterowaniu udaliśmy się coś zjeść na miasto. Okazało się, że po 22 nie mamy już tam praktycznie czego szukać. Większość knajpek, restauracji była pozamykana. Udało nam się dotrzeć jednak do jednej tuż przed zamknięciem — wybór był udany, nie licząc brązowych jajek, które niekoniecznie pasowały Oliwi. W hotelu zasnęliśmy dopiero o pierwszej w nocy, aby następnego dnia powitać nasz pierwszy czynny wulkan w Japonii — Sakurajima.