Marzenie o wielkiej przygodzie
Każdy z nas ma marzenia, nadają one sens naszemu życiu, kierują przebiegiem wydarzeń, mobilizują do pracy. Uważamy, że marzenia się nie spełniają, marzenia należy spełniać. My podjęliśmy więc wyzwanie, aby spełnić nasze marzenie.
nasza Podróż dookoła świata w pigułce
Był to czas ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeń, ale w końcu udało się. Jako rodzice z naszymi dziećmi 8 letnią Oliwia i 4 letnim Kacprem przemierzyliśmy świat dookoła. Zajęło nam to 366 dni. Poruszaliśmy się przeróżnymi środkami transportu — odbyliśmy 18 lotów samolotami, niezliczone przejazdy autobusami, busami, koleją, metrem, kajakami, jachtem, promami, łodziami, rowerami, skuterami, a nawet rikszami. Przeszliśmy na nogach setki kilometrów, zdarliśmy podeszwy w niejednej parze butów, nowe musieliśmy kupować w trasie. Noce spędzaliśmy w autobusach, busach, samolotach, namiotach, autach, hostelach i u lokalnych mieszkańców. To właśnie te spotkania były dla nas bardzo ważne i pozwoliły nam poznać bliżej kulturę, zwyczaje, obyczaje oraz kuchnie odmiennych miejsc. Dzieci nawiązywały nowe przyjaźnie, a podczas tych wspólnych wieczorów również opowiadaliśmy o Polsce.
Udało nam się nawet jedną rodzinę z Kolumbii namówić na przyjazd do pracy do Polski. Osiedlili się w Warszawie, a nasz kraj bardzo im się spodobał, mimo że przylecieli tu w zimie, gdzie temperatury znacznie różnią się od tych w okolicach równika. Takich fantastycznych ludzi spotkaliśmy podczas całej naszej podróży wielu. Teraz to nasz dom jest dla nich otwarty i już nie możemy doczekać się kolejnych spotkań. W poszukiwaniu noclegów u lokalnych mieszkańców korzystaliśmy z organizacji, która zrzesza osoby otwarte na ugoszczenie innych. My również do takich organizacji należymy, przez co nasz dom jest zawsze otwarty dla podróżujących. Dlatego więc dla naszych dzieci gościna u obcych ludzi, jak również goszczenie nieznanych jest zupełnie normalne i naturalne. Często też w okresie wakacji gościmy młodzież z innych krajów. Dzieci bardzo lubią jak przyjeżdzają do nas ludzie z odległych zakątków świata. Wspólnie spędzony czas pozwala im bliżej poznać odmienną kulturę i język.
przetrwanie
Wracając do naszej podróży, cała wyprawa przebiegłą zgodnie z planem, mimo, iż to spontaniczność wskazywała nam kierunek drogi. Spotkała nas też jedna przykra sytuacja — zostaliśmy okradzeni w Peru w autobusie. Straciliśmy wiele cennych rzeczy, ale jak podsumowała lokalna policja zyskaliśmy życie. Ta odmienność kulturowa w tej kwestii dotyczy wielu obszarów świata, często wielu miejsc Ameryki Południowej. Jeśli potencjalni złodzieje chcą coś zabrać, po prostu należy to oddać. Trzymaliśmy się też zasady powrotów przed zmierzchem do domu. Nie każdy wie, że w krajach w okolicach równika o godzinie 18 jest już ciemno i często niebezpiecznie, więc dzień mieliśmy nierzadko krótszy. Duża ilość słońca i intensywne dni nie pozwalały naszym organizmom na zmęczenie. Cały rok udało nam się przeżyć bez chorób i wizyt u lekarza. Dopiero w Polsce dopadł nas katar i lekkie przeziębienie. Mieliśmy tylko kilka wizyt z dziećmi u dentysty i jedną lekką biegunkę w Peru. Fachowa i profesjonalna opieka stomatologiczna w Limie miło nas zaskoczyła.
kuchnia dookoła świata
W naszej podróży odkryliśmy również niezapomniane smaki kulinarne. Każdy kraj miał coś, co postanowiliśmy przenieść do naszej kuchni. Mimo bardzo odmiennego jedzenia, dzieci świetnie dawały radę. Również z wielkim zaciekawieniem wybierały się z nami na targ, żeby zobaczyć jak wiele różnych owoców i warzyw może być na świecie. Ilośc odmian ziemniaków w Peru była olbrzymia. Można kupić ziemniaki już obrane lub ususzone. Ilość nowych gatunków owoców była tak duża, że mieliśmy problem z ich zapamiętaniem, ale bardzo szybko mieliśmy swoje ulubione, które zawsze kupowaliśmy. W krajach Ameryki Południowej owoce i warzywa można kupić wszędzie, nie trzeba szukać sklepów. Na każdej ulicy można coś podjeść. Tak też było z naszymi śniadaniami. Ugotowaną owsiankę prosto z dużego garnka można było zjeść codziennie w różnych smakach. Co ciekawe, nawet w transporcie publicznym nie trzeba się było martwić o jedzenie. Na każdym przystanku wchodziło dużo sprzedawców z różnymi smakołykami. Największe zdziwienie zrobiła na nas pani w drodze do Boliwii, która miała w gazetę owinięte upieczone mięso i toporkiem kroiła je na miejscu w autobusie, po czym sprzedawała. Zapachy więc w takim autobusie mieszały się intensywnie. Głodni nigdy nie byliśmy. Dzieci szybko przestawiły się na ryż na śniadanie i obiadokolację. Kanapek nie było przez cały rok, może z małymi wyjątkami. Co niektórzy pomyślą więc co jedliśmy. No i tu można byłoby napisać bardzo dużo. Musieliśmy się napracować nad planowaniem posiłków w krajach rozwiniętych takich jak Stany Zjednoczone czy Kanada. Gotowaliśmy tam jedzenie sami na turystycznym palniku i potrawy musiały być przewidziane w momencie kupowania produktów w markecie. Wyprawa do marketów nie należała do naszych ulubionych, więc z zapasem kupowaliśmy produkty. W krajach tych też nie poznaliśmy za dużo ludzi, a już na pewno nie na ulicy, bo takowych jest dość mało. Wszyscy jeżdżą samochodami, więc po 4 miesiącach w Ameryce Łacińskiej, gdzie ludzi było wszędzie pełno i każdy się o siebie ocierał, czuliśmy się jak na innej planecie. My również mieliśmy wypożyczony samochód. To co nas urzekło w Ameryce Północnej to przyroda i niesamowite parki narodowe. Podróżowaliśmy tam z wielką przyjemnością. W Parkach Narodowych pracują strażnicy bardzo oddani swojej pracy. Organizowali oni wieczory przy ognisku przy których rozmawialiśmy o wybranym temacie dotyczącym parku, przyrody, czy problemów i kwestii życia codziennego. Dzieci uczestniczyły w programach, za które otrzymywały odznaki.
czy to były wakacje dookoła świata?
Podczas naszej podróży pisaliśmy pamiętnik, każdy dzień więc został zapisany nie tylko oczami rodziców, ale również dzieci. Może kogoś zastanawiać jak to jest mieć wakacje przez rok, ale dla nas to był czas intensywnej pracy. Wszystko organizowaliśmy sami, czytaliśmy dużo książek i przewodników. Dostawaliśmy również cenne wskazówki od mieszkańców. Spędzanie ze sobą 24h na dobę jest również nie lada wyzwaniem. Nasze docieranie trochę trwało, ale okazało się, że można być świetnym zespołem z którym przebywanie to czysta przyjemność. Staliśmy się dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi. Takie rozgraniczenie rodzic — dziecko mogłoby nas trochę dzielić. Ten wspólny czas zaowocował pozytywnymi zmianami nas wszystkich.
Nauka w podróży dookoła świata
Podczas podróży uczyliśmy również naszą córkę tak, aby mogła wrócić do szkoły i kontynuować naukę ze swoją klasą. Przy współpracy z wychowawcą udało nam się na bieżąco wykonywać sprawdziany i prace które robiły dzieci w szkole. Ciężko było pogodzić tą intensywność podróżowania z nauką, wykorzystywaliśmy jednak każdą wolną chwile na edukację. Sama podróż była wielką szkołą życia dla nich. To co zobaczyły i doświadczyły, zostanie im w pamięci na całe życie. Otwartość i szczerość ludzi w biedniejszych krajach oraz zdystansowanie w tych rozwiniętych, zauważały od razu.
Podsumowanie
Czy była tęsknota za domem? Nie, bo byli rodzice, a to jest ich cały świat. Oczywiście kontakt z rodziną mieliśmy, często rozmawialiśmy z babciami i ciociami. Dzieci były przed wyjazdem od dawna przez nas przygotowywane i rzeczywiście nigdy nie zapytały kiedy wracamy do domu, bo wiedziały, że wrócimy jak objedziemy całą kulę ziemską. Intensywność zmieniającego się krajobrazu nie powodował znudzenia, ani zmęczenia i każdy był ciekawy dnia następnego.
czy warto?
Chcieliśmy Wam również powiedzieć, że naprawdę warto podróżować z dziećmi, że ta nasza inwestycja była jedną z najlepszych jakie mogliśmy zrobić oraz, że warto wydawać pieniądze na książki i podróże bo dzięki temu stajemy się po prostu bogatsi…