Niedaleko od Bangkoku, na południowy zachód znajduje się pływający targ Amphawa, który przyciąga rzesze turystów oraz lokalnych mieszkańców. Kiedyś służył wymianie towarów, teraz można kupić lokalne warzywa i owoce, ale największą atrakcją jest tutaj kupienie posiłku przygotowywanego na pływającej łodzi. My postanowiliśmy wyruszyć na targ bardzo wcześnie.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że chyba jesteśmy pierwszymi osobami na tym targu. Było pusto, nikt nie pływał i nie zapowiadało się, że w najbliższym czasie cos się zmieni.
Zaczęliśmy więc spacerować i cieszyć się wspaniałą drewnianą zabudową, która ciągnęła się przy rzece Mae Klong. Drewniane połączone domki stały jeden obok drugiego. Drzwi zaczęły się powoli otwierać i pierwsze promienie słońca wpadały do domów. Większość mieszkańców miała przed domem sklepiki lub bary, więc wszystko zaczynało budzić się do życia.
Dzień na pływającym targu rozpoczęliśmy od kawy zaparzanej w specjalnej skarpecie. Tradycyjnie tak właśnie pijano kiedyś kawę i jeszcze można spotkać się z tym sposobem zaparzania na ulicy.
Łódki jeszcze nie pływały, ale my zatrzymaliśmy się na smacznej zupie, żeby upajać się budzącym się do życia targiem.
Az trudno uwierzyć, że po 2 h targ tętnił już życiem. Ulice były tak przepełnione ludźmi, że ciężko było się przemieszczać.
Mieliśmy więc duże szczęście, że mogliśmy zobaczyć to urocze miejsce jeszcze przed zatłoczonymi ulicami. Zjedliśmy obiad który pani przygotowywała nam na łodzi. Skosztowaliśmy lokale przysmaki i z pełnymi brzuszkami byliśmy gotowi wracać.
Z okazji dnia dziecka mogliśmy uczestniczyć w warsztatach malarskich. Pod okiem fachowca dzieci tworzyły swoje prace. Na pamiątkę dostaliśmy obraz namalowany przez samego artystę.
Wkrótce dodamy galerię zdjęć.