Do miejscowości Cuenca położonej w południowej części Ekwadoru dotarliśmy bezpośrednio z Mancory w Peru. Kiedy po znalezieniu noclegu postanowiliśmy rozejrzeć się po mieście, naszą uwagę przykuły cukierkowe stoiska…
Po 58 dniach podróży w końcu zawitaliśmy do miejsca tak bardzo wyczekiwanego przez nasze małe pociechy. Pomimo tego, że już wcześniej byliśmy nad oceanem w Peru, to jednak warunki nie były sprzyjające do odpowiedniego wypoczynku i zabaw w wodzie. Tym razem mogliśmy powiedzieć dzieciakom, że w końcu będą mogły poszaleć. I tak właśnie było. Radości dzieci i naszej nie było końca.
Pierwszy dzień upłynąłby nam wspaniale gdyby nie jeden mały niuansik. Okazało się, że hostel w którym mieliśmy spać miał szpary w oknach i drzwiach, co skutkowało dużą ilością komarów i innego robactwa. Kiedy tylko się zorientowaliśmy natychmiast poszukaliśmy innego hostelu — tym razem droższego, ale jednak nie posiadającego takich “cudów”. W Mancorze panuje denga, więc z komarami lepiej nie zadzierać. Co do robaczków, to są ich tysiące — nazywają się grillo i są z rodziny świerszczowatych. Poniżej zdjęcie, jakie zrobiliśmy rano po wstaniu w hotelu.
W Mancorze postanowiliśmy spróbować również lokalne ceviche. Tym razem nie wybraliśmy się jak zwykle na mercado, lecz udaliśmy się do polecanej przez miejscowych restauracji — jednym słowem zaszaleliśmy. Efekt był jednak taki, że smakiem nie odbiegało od tego z mercado w innych miejscowościach — było dobre, ale nie aż tak, żeby iść do restauracji i zapłacić cztery razy więcej…
Pustynia solna w Boliwii jest przepiękna — potwierdzi to chyba każdy, kto odwiedził to magiczne miejsce. Jednak czy ktoś miał możliwość oglądać tam argentyńskie tańce na żywo? My tak…
Kuchnia peruwiańska słynie m.in. ze świnek morskich. Można je zjeść w różnych ciekawych miejscach. My postanowiliśmy wybrać się do miejscowości Lamay, gdzie takie danie jest bardzo rozpowszechnione, do tego…
Floryda. Na Florydzie byliśmy 4 dni i było to zdecydowanie za mało. Amerykanie Tommy i Jackie oraz wspaniali Polacy Kasia i Karol pozwolili nam doskonale spędzić wspólnie czas. Pierwszego dnia udaliśmy się do Parku Narodowego Everglades, gdzie szukaliśmy aligatorów. Szukaliśmy, szukaliśmy i znaleźliśmy. Było bardzo ciekawie, ale ze względu na porę roku mogliśmy zobaczyć je jedynie w wodzie.
Wieczorkiem dzieciaki dostały prezent od Tommiego — basen. Cały dla nich i dla nas 🙂 Było mega przyjemnie. Kolejnego dnia pojechaliśmy na plażę w okolicach Hollywood — bardzo ładna, jednak tego dnia ocean wyrzucił mnóstwo wodorostów na brzeg. Wieczorkiem udaliśmy się jeszcze do Muzeum na prelekcję o Titanicu.
Następnego dnia Kasia i Karol zabrali nas na wspaniałą wycieczkę po tropikalnych ogrodach i Miami. Było mega sympatycznie. Płynęliśmy również szybką łodzią, co możecie zobaczyć w poniższym filmiku.
Dziś o tym co czeka każdego z nas w naszej podróży — fryzjer. Na pierwszy ogień poszedł Kacper w Peru — zobaczcie!
W Peru stołowaliśmy się głównie na lokalnych targach. Jest tam nie tylko tanio, ale również bardzo smacznie. Poniżej możecie sprawdzić nasz pierwszy obiad.
Tuż przed Machu Picchu postanowiliśmy zebrać siły w basenach termalnych obok Santa Teresa w Peru. Baseny są genialne. Wstęp kosztuje 10 PEN od osoby dorosłej, dzieci nie płacą. Do basenów można dostać się bezpośrednio z miasta pieszo, lub transportem za 3 PEN od osoby. Gorąco polecamy, sceneria w której są położone jest po prostu bajeczna.