Kazbegi było jednym z naszych topowych miejsc do których po prostu dojechać musieliśmy. Zobaczyć Kazbeg i poczuć magię Kaukazu, to było naszym celem. Czy się udało? Tak udało się i to z nawiązką. Cały wyjazd wyjątkowo udany i bardzo ciekawy.
Do Kazbegi, czyli teraz już miejscowości Stepantsminda dojechać można z Tbilisi za zaledwie 10lari. Z tego co wiemy często naganiaczom udaje się znaleźć turystów którzy zapłacą więcej, więc nasza rada jest taka — jeśli nie chce ktoś was zabrać za 10lari, to na pewno zaraz znajdzie się ktoś, kto zrobi to z uśmiechem na twarzy. Nie ma sensu przepłacać, marszrutki jeżdżą co chwilę, więc warto uzbroić się w cierpliwość.
Trasa z Tbilisi do Kazbegi, wiedzie przez naprawdę urokliwe miejsca, widoki zapierają dech w piersiach i aż chciałoby się co chwilę zatrzymywać kierowcę, choćby na moment, aby zobaczyć jak tu jest pięknie. Po drodze mieliśmy dwa postoje — pierwszy przy jednym z klasztorów, a drugi tuż przy pomniku przyjaźni radziecko-gruzinskiej, gdzie oprócz samych widoków, można również zaopatrzyć się w lokalne produkty, typu miód, czapki itp.
Kazbegi jako małe miasto, samo w sobie to naprawdę nic specjalnego. Zwykłe miasteczko, które gdyby nie jego wspaniałe położenie, pewnie dawno by już opustoszało. W miejscowości można znaleźć pokaźną liczbę noclegów, natomiast, aby zjeść coś dobrego, naprawdę trzeba się nachodzić. My chodziliśmy, chodziliśmy i nic nie znaleźliśmy. Wszędzie, gdzie próbowaliśmy lokalnej kuchni, byliśmy wyjątkowo niemile zaskoczeni — kiepskie jedzenie i wysokie ceny. Jadąc do Gruzji, będąc tylko w rejonie Kazbegi można być naprawdę zawiedzionym i zadawać sobie pytanie — gdzie ta wspaniała gruzińska kuchnia ?? Na pewno nie tam.
Z samego Kazbegi można udać się do naprawdę wspaniałych miejsc. Nam udało się zrobić kilka doskonałych wypadów takich jak dojście do kościółka Tsminda Sameba, położonego na wysokości 2200m, wodospad niedaleko granicy gruzińsko-rosyjskiej, wąwóz Darialski oraz przejść się jedną z najpiękniejszych dolin, które widzieliśmy — doliną Sno, o której dodamy kolejny wpis, bo naprawdę na to zasługuje.
Kościółek Tsminda Sameba robi bardzo ciekawe wrażenie i chociaż samo dojści do niego jest bardzo przyjemne, to jednak wiele osób rezygnuje z pieszej wędrówki i wybiera dżipy, które niesamowicie rozjeżdżają trawę wokół kościółka, czyniąc ją troszkę mniej przyjazną do oka.
Z kościółka gdyby nie pogoda pewnie zobaczylibyśmy wspaniały Kazbeg, ale widocznie tego dnie nie było nam to dane. Trochę zawiedzeni, ale pełni nadziei wróciliśmy do miasta, aby jeszcze tego dnia dojechać do niedaleko położonego wodospadu. Dojechaliśmy tam dżipem. Od miejsca przystanku do wodospadu idzie się dość krótko, zaledwie 30min. Wodospad jakiegoś wielkiego wrażenia na nas nie zrobił, jednak mając wolny czas uważamy, że było warto.
Po wodospadzie pojechaliśmy jeszcze zobaczyć granicę rosyjsko-gruzińską oraz bogaty klasztor położony tuż obok.
Następnego dnia wspaniała dolina Sno i potem już tylko powrót do Tbilisi. Do ostaniego dnia nie udało nam się zobaczyć góry Kazbeg, dopiero tuż przed odjazdem marszrutki ukazał się nam przepiękny widok na tą niezwykła górę — opłacało się czekać i być cierpliwym.